Slow wedding Polna Zdrój. Zacznę jak stand-uper. Czy macie tak czasem, że znajdujecie się w miejscu oderwanym od rzeczywistości do tego stopnia, że wydaje Wam się mało realne? A jednak jest prawdziwe? Takie wrażenie na mnie wywarło Polna Zdrój, bo jak tak przez chwilę pomyślę, to zasługa tego miejsca jest połowiczna. Drugą stanowili ludzie, atmosfera rodzinnego domu i przyjaźni.
Reportaż pełen zbiegów okoliczności
Patrząc na reportaż od samego początku, już wydało mi się ciekawie, a nie zrobiłem jeszcze ani jednego zdjęcia. Polna Zdrój znajduje się we Wleniu, Wleń o blisko 500 km od Dąbrowy Tarnowskiej, gdzie mieszkam. Wysiadam w sobotę rano z samochodu, widzę rejestrację samochodów KT, jest swojsko. Pytam pierwszego pana skąd tu, a on że z miejscowości oddalonej od mojej o kilkanaście i że jest ojcem chrzestnym. Zbieg okoliczności numer jeden.
Witam się z wszystkimi, jest jeszcze etap czesania, makeupów. Zagaduję do jednej z dziewczyn, które stylizowały sobie włosy. Po krótkiej rozmowie okazuje się, że jest siostrą koleżanki ze studiów. Rozmawiam z Karoliną (tu małą dygresja, nie przedstawiłem jeszcze głównych bohaterów: Karolina i Przemek! ), pochodzi z miejscowości oddalonej od mojej rodzinnej o 10 km (a w niej najlepszy kamieniołom w okolicy, idealny pod wycieczki rowerowe), a Przemek z miejscowości mojego urodzenia. Kurde, co tu się dzieje. Jadę 500 km, a tu ludzie z pobliża miejscowości, w których byłem lub jestem (!).
Polna Zdrój – miejsce magiczne
Może teraz nie o zbiegach okoliczności, a o miejscu wesela. Polna Zdrój. Znałem ze zdjęć, widziałem kiedyś ranking najciekawszych lokali w Polsce. Nie zawiodłem się. Niesamowite, ustronne miejsce, malowniczo położone. Właściciele z serduchem na dłoni. Psy, koty, pyszne jedzenie. Każda sala w innym klimacie, a tym co je wiąże to nastrój. Nie umiem opisywać i też nie chcę na siłę dawać Wam mojego pisemnego obrazowania. Po prostu zerkniecie na zdjęcia na dole i będziecie chcieli tam pojechać. Serio.
Najważniejsza Para Młoda
Teraz najważniejsze. Bo wraz z pierwszymi mailami Karoliny, wiedziałem, że będzie to ciekawa, nietuzinkowa uroczystość, dopracowana w każdym detalu. I choć można by się spodziewać, że para młoda może chcieć dopilnować by wszystko przebiegło z planem, to zdecydowanie Karolina z Przemkiem pozwolili toczyć się całej historii własnym torem i dynamiką. Po prostu wszystko było zgrane, razem z ekipą przyjaciół, którzy pomogli nadać ostatecznych szlifów wyglądowi sali. Z resztą było to bardzo rodzinne wesele, w mocnej przyjacielskiej oprawie. Uroczystość zaślubin odbyła w zabytkowym kościele na zamkowym wzgórzu, do którego klucze para młoda sama zdobyła, którego wnętrze wysprzątała dzień wcześniej. Potem wspaniałe życzenia na tarasie w Polnej Zdroju, pierwszy taniec, kosztowanie najlepszej bezy pod słońcem, uganianie się za kotem, sączenie trunków, rozmowy, śmiech. Zapraszam do zdjęć.